Zawsze lubiłem filmy związane z tematyką wampirów. Jedne były lepsze, inne gorsze, ale widziałem większość. „Pamiętniki wampirów” zdecydowanie zaliczam do tych lepszych. Znam dziewczynę, która wygląda BARDZO podobnie do głównej bohaterki serialu, więc od razu przyszła mi do głowy myśl o sesji z jej udziałem. Od tamtego czasu do momentu zrobienia zdjęć minął ponad rok, więc całkiem sporo. Mniej więcej w połowie tego czasu okazało się, że moja ulubiona wizażystka ma obsesję na punkcie serialu. Specjalnie wstaje wcześnie rano, żeby zobaczyć nowy odcinek emitowany w Stanach, wieczorem ogląda go ponownie, w międzyczasie komentuje zdjęcia głównych bohaterów na ich facebookowych profilach. Chęć pomocy wyraziły też fryzjerki z salonu Le`Prestige i sprawdzony asystent Mateusz „Pro” Prociak. Ostatecznie sesję zrobiliśmy w marcu 2012, czyli podczas drugiej połowy trzeciego sezonu.
Sesja była robiona przede wszystkim z myślą o jednym ujęciu, inspirowanym plakatami, które promowały trzeci sezon „Pamiętników Wampirów”. Plakaty te przedstawiały postać trzymającą w ręce zakrwawiony owoc (każda postać trzymała coś innego, Elena akurat granat). Tutaj możecie zobaczyć kompilację pokazującą wszystkich naraz.
Niezbyt podobało mi się to, jak w oryginałach owoc przysłania część twarzy, więc moje zdjęcie miało być inne, ale główny motyw pozostawał taki sam – zakrwawiony owoc w dłoni. Ostatecznie uzyskałem taki efekt:
135 mm | F/13, 1/200s, ISO 200
Opis tworzenia make upu na stronie Karoliny Zientek
Pamiętniki Wampirów – co i jak?
A teraz trochę o tym, jak to zdjęcie powstało. Zacznę od tego, że to była dość pechowa sesja. Przyszliśmy do klubu Brick w Tarnowskich Górach, który kolejny już raz udostępnił mi swoje pomieszczenia do zdjęć. Tak to jest, jak się nie ma studia ani innego miejsca, które jest w stanie zmieścić setup z lampami – nawet robiąc beauty trzeba za każdym razem szukać lokalu. Ale skoro Brick nam go udostępnił, to z miejscem nam się poszczęściło. Sporo przestrzeni, prąd, miejsce do siedzenia i dobre jedzenie – czego więcej chcieć.
Znieśliśmy cały sprzęt na dolny poziomu klubu. Niestety, podczas podłączania monitora do komputera okazało się, że ekran nie działa – padło podświetlenie matrycy. Nie było to wielkim zaskoczeniem, bo ten monitor umierał od miesięcy, ale przeważnie za którymś razem udawało mu się zaskoczyć. Nie tym razem – mimo grubo ponad 30 prób nie było żadnego efektu. Po zdjęciach musiał odwiedzić więc znajomego elektronika, a ja przez dwa dni korzystałem z 19” monitora 4:3 z matrycą MVA. To był koszmar.
No trudno, monitor padł, więc LCD w aparacie plus histogram musiały wystarczyć. Większy kłopot pojawił się chwilę później, kiedy podczas montowania lampy połamał się uchwyt z booma. No ale od czego jest taśma klejąca i opaski zaciskowe? Kolejnym problemem był boom własnej konstrukcji (złożony z dwóch statywów i kołowrotka kupionego z myślą o uchwycie na blendę). On też już umierał… Żeby się samoczynnie nie obniżał, trzeba było go także obkleić.
Ciekawostka#1: W 1972 roku Harrison Schmitt i Eugene Cernan naprawili usterkę łazika za pomocą taśmy. Skoro takie rzeczy można nią naprawić, to czemu z chińskim statywem miałoby się nie udać?
No ale skoro statyw rozleciał się już całkowicie, to w końcu była motywacja do zakupu lepszego. Dodam jeszcze, że na następnej sesji miałem nowo zakupiony statyw, za to rozleciało się mocowanie lampy, więc taśma oraz opaski zaciskowe po raz kolejny się przydały. Ową lampą był Quantuum PT-200 – co za syf, nie kupujcie tego pod żadnym pozorem! Chyba że ma służyć jako lampa pomocnicza, na której najcięższą rzeczą, jaką powiesicie będą wrota, ewentualnie lekki softbox.
Wracając jednak do sesji z wampirem i pecha, jaki jej towarzyszył… Magda, która miała pozować, była przed sesją w salonie Le’Prestige, więc fryzurę miała świetną. Niestety, pogoda była taka, że zmasakrowała włosy w drodze do Bricka i krótko po przybyciu trzeba je było poprawiać. Skończyło się na tym, że fryzjerka z Le’Prestige musiała przyjść do nas i na miejscu zająć się fryzurą jeszcze raz. Jakby tego było mało, Mateuszowi „Pro” Prociakowi, który asystował, wyleciał bark… podczas jedzenia obiadu. Nawet nie pytajcie jak to możliwe…
Światło
Jako głównego światła użyłem beauty disha 70 cm bez grida (u mnie brak grida na bd jest niespotykany). Czemu bez niego? Bo włosy mi kiepsko wychodziły, cienie były nieco za mocne, a nie mogłem ich doświetlić blendą od spodu, bo krew była wszędzie. Ściągnięcie grida rozwiązywało wszystkie problemy, więc nie było sensu kombinować. Za postacią umieściłem czarną blendę jako tło i skierowałem na nią lampę, żeby lekko je rozjaśnić. Były też lampy z gridami (zrobionymi ze słomek do picia napojów) skierowane na włosy z boku, żeby uzyskać mocniejsze refleksy na fryzurze.
Teraz oddaliłbym po prostu beauty disha od postaci i lampy na włosy nie byłyby wtedy konieczne.
Długo się zastanawiałem, czemu oczy na zdjęciu wyszły w taki, a nie inny sposób (chodzi mi o charakterystyczne odbicie w dolnej części tęczówek). Okazało się, że to przez białe stoliki i pufy, które stały za mną i po bokach (takie jak ta, na której siedzi modelka). Światło się od nich odbijało i zostały uwiecznione w oczach. Dobrze, że tak się stało, bo takie spojrzenie idealnie pasuje do wampira.
Ciekawostka#2: Paul Thomas Wesley, jeden z głównych bohaterów serialu, to właściwie Paweł Tomasz Wasilewski. Urodził się w USA, ale jego rodzice są Polakami, którzy wyemigrowali. Nazwisko na „Wesley” zmienił w 2005 roku, ponieważ „Wasilewski” było zbyt trudne do wymówienia dla Amerykanów. Zanim Paul skończył 16 lat, każdego roku spędzał w Polsce cztery miesiące, odwiedzając swoich dziadków. Kiedy brał ślub, jego dziadkowie nie mogli uczestniczyć w uroczystości, więc Paul podłączył kamerę, z której na żywo transmitował uroczystość rodzinie, żeby w ten sposób mogli być razem z nim.
W ręce naszej modelki, zamiast granatu, który znajduje się zdjęciu promocyjnym serialu, trafił przecięty ananas. To dlatego, że ekspert od granatów poinformował nas, że o tej porze roku granatów „nie produkują” (był marzec). No i faktycznie nigdzie ich się kupić nie dało, więc trzeba było użyć jakiegoś zamiennika. Przy okazji – najczęstszym komentarzem do tego zdjęcia było „co to za owoc?”.
Do zdjęcia wstawiłem napisy z filmu, żeby dodały „plakatowego” klimatu. Chociaż jak ktoś to zdjęcie publikuje u siebie, to prawie zawsze ucina je zaraz pod napisem „The Vampire Diaries”, wywalając tym samym stopkę z autorami. W większości miejsc można spotkać właśnie tę przyciętą wersję.
Po tym ujęciu zostało zrobione drugie, tym razem z charakteryzacją na wampira. Karolina najpierw kredką narysowała żyły pod oczami, później przykryła mokrą chusteczką i powyginała tak, żeby wyglądały jak prawdziwe. Trochę sztucznej krwi i make up. Pełen opis wykonania charakteryzacji znajdziecie tutaj. A zdjęcie prezentuje się tak:
135 mm | F/9,0, 1/200s, ISO 200
W rozmieszczeniu lamp nic nie zmieniałem, jedynie moc ze względu na niższą przysłonę (chociaż równie dobrze mogłem zostawić taką jak wcześniej; akurat w przypadku tych zdjęć nie miałoby to prawie żadnego znaczenia). Natomiast na kolana została położona srebrna blenda (180 cm, złożona do ok. 40 cm). Poniższe zdjęcie zza kulis zostało zrobione na samym początku, po przyjściu do klubu, ale setup się zgadza:
Podsumowanie
Sesja, mimo że zaczęła się bardzo pechowo, to zdjęcia udało się zrobić zgodnie z planem, monitor został naprawiony, a asystent bark sobie nastawił :). Statyw boom został rozebrany na dwa zwykłe statywy – jeden nie nadaje się do niczego, drugiego natomiast używam do dzisiaj podczas każdej sesji.