Robiłem ostatnio testy Sophie z Anglii, więc dzisiaj, przy okazji krótkiego omówienia NikCollection 6, zobaczycie jej zdjęcia. Agencja, która ją reprezentuje w Bangkoku, jest dość specyficzna, bo specjalizuje się w modelkach o częściowo Azjatyckich rysach twarzy, podczas gdy pozostałe agencje w Bangkoku mają też mnóstwo modelek typowo białych.
W przeciwieństwie do wielu „normalnych” sesji, w testach nie staram się trzymać jednego stylu obróbki zdjęć, bo jeśli trafią do książki to i tak jako osobne pozycje i wychodzę z założenia, że nawet lepiej gdy nie będą do siebie maksymalnie podobne.
Nowa aktualizacja NikCollection jest najlepszą, z jaką mieliśmy do czynienia, od kiedy go używam (czyli od kilkunastu lat), bo naprawia to, co poprzednie aktualizacje zepsuły, jest w pełni kompatybilna z obecnym oprogramowaniem i ma funkcje, których lata temu nie było. Jest to też pozycja obowiązkowa dla wszystkich użytkowników Maców z ostatnich lat, ale zacznijmy po kolei…
Zanim przejdę do tematu głównego, to wspomnę, że wszystkie zdjęcia z tego wpisu zrobiłem na czarnym, kartonowym tle studyjnym 2,7 m, z parasolem srebrnym 150 cm i umieszczoną po przekątnej blendą 180 × 120 cm. Był to pierwszy raz od wielu lat, gdy do zdjęć całej postaci zmieniłem obiektyw ze 135 mm na 50 mm, natomiast portrety jak zawsze na 135 mm i to się nigdy nie zmieni.
Przed erą Retouch4me, był tylko jeden pakiet wtyczek do Photoshopa, który bardzo polecałem i bez którego ciężko byłoby mi się obyć – opisywałem go na blogu, omawiałem w filmach i ma nawet osobną lekcję w moim szkoleniu z retuszu, a mowa oczywiście o wspomnianym NikCollection. A dokładniej polecałem Vivezę i Silver Efex, będące częścią tego pakietu. Pozostałych rzeczy już w ogóle nie używam, natomiast tych dwóch regularnie. Są dla mnie na tyle istotne, że jak w pewnym momencie nie było dobrej Vivezy na Maki z M1, to specjalnie przełączałem się na komputer z Windowsem, żeby wygodnie skorzystać z tego narzędzia. Oczywiście NikCollection może działać też jako osobne aplikacje, lub np. w Lightroomie, natomiast ja używam z Photoshopem i z takiej perspektywy go opisuję. Dodam jeszcze, że jak zawsze Nik ma na swojej stronie miesięczną wersję testową.
Viveza
Nawet jeśli powyższe zdjęcie w RAW-ie miało równo oświetlone tło, to w Vivezą mogę w kilka sekund zmodyfikować, np. by miało jaśniejszy promień po skosie, ciemny róg i jaśniejszą podłogę, jednocześnie nie wpływając na wygląd modelki, a to wszystko bez potrzeby maskowania. Wystarczy nanieść punkty w miejsca, które chce się zmienić i ruszyć suwakiem z jasności, kontrastu itd. Przydaje się to też w szybkiej zmianie jasności ciuchów itd.
Niestety w ostatnich latach Viveza stała się mniej responsywna i usunięto z niej wygodne sterowanie punktami kontrolnymi, przez co tak źle mi się z niej korzystało, że po trialu każdej nowej wersji, zawsze rezygnowałem z zakupu i innym też go odradzałem. Wcześniejsza wersja po prostu była lepsza. Natomiast zupełnie stary, ale darmowy NikCollection, dzisiaj już na niewiele się zda, bo nie jest kompatybilny z aktualnym oprogramowaniem, a już wcześniej na wielu konfiguracjach sprzętowych miał problemy z restartowaniem Photoshopa (czasem pomagała zmiana konfiguracji, ale z upływem lat kompatybilność stawała się tylko jeszcze mniejsza).
Użytkownicy Maców byli w jeszcze gorszej sytuacji, bo nawet gdyby im się stary (każdy przed wersją 4.2) NikCollection uruchomił, to z racji bycia programem intelowym, powodował uruchamianie CAŁEGO Photoshopa przez Rosettę. Czyli zamiast natywnej i szybkiej wersji na układy Apple, mielibyśmy ogromnie spowolnionego Photoshopa intelowego. Nie znam chyba nikogo, kto by się na coś takiego świadomie zdecydował. Przez lata trzeba było więc korzystać z upośledzonej Vivezy, ew. niektórym użytkownikom Windowsa stara wersja wciąż działała.
U mnie Viveza służy głównie do zmiany jasności i kontrastu. Kiedyś zdarzało mi się też zmieniać strukturę tła albo delikatnie przestawiać kolor jakiegoś fragmentu ciała, natomiast w ostatnich latach Retouch4me Clean Backdrop i Skin Tone przygotowują mi automatycznie zdjęcie na tyle, że Vivezą już takich rzeczy nie robię.
Natomiast niedawno wydany NikCollection 6 naprawił wszystko. Mam wrażenie, że jest to pierwsza aktualizacja od lat, którą warto mieć i można polecać bez żadnych zastrzeżeń, ponieważ wróciło wygodne sterowanie punktami kontrolnymi i całość działa bardzo szybko.
Korzystając z Vivezy często większość naniesionych punktów niczego nie zmienia. Wstawiam je tylko po to, by jakiś większy punkt nie wpłynął na dany element. Np. jeśli wstawię jakieś punkty na tło zmieniające jasność, to najpewniej dodam też kilka na modelkę, dzięki czemu jasność jej ubrań i skóry się nie zmieni.
Silver Efex do zdjęć czarno-białych
Druga ze wspomnianych wtyczek to Silver Efex. Służy do szybkiej i bardzo dobrej konwersji zdjęć kolorowych w czarno-białe. Opcji ma mnóstwo, łącznie z symulowaniem ziarna, które faktycznie wygląda jak ziarno, a nie szum, oraz z presetami nadającymi wygląd konkretnych filmów analogowych.
Dla mnie bardzo ważne jest, że Silver Efex tak samo, jak Viveza, ma punkty kontrolne, więc robiąc zdjęcia o dużym kontraście, mogę sprawić by np. biała koszulka nie była przepalona, nie zmieniając przy tym jasności reszty ubioru, nie maskując itd. Po prostu klikam i gotowe. W moment da się zdziałać cuda, które w samym Photoshopie trwałyby wielokrotnie dłużej, a następnie zapisać jako preset i stosować jeszcze szybciej, do kolejnych zdjęć.
Preset może zawierać punkty kontrolne, lub tylko zmiany globalne. Ta pierwsza opcja przydaje się szczególnie gdy aparat i modelka były w tym samym miejscu, tylko zmieniały się pozy. Wówczas preset w moment może zmienić zdjęcie nawet nie do poznania, stosując przy tym również zmiany lokalne.
Jest dla mnie zadziwiające, że Photoshop nigdy nie doczekał się nawet namiastki tych wszystkich funkcji. Tzn wiele z nich jest, jako odrębne warstwy dopasowań itd, więc da się zrobić w nim dobre zdjęcie czarnobiałe, ale wygoda i potrzebny czas są nieporównywalne ze zrobieniem tego w Silver Efexie. Natomiast predefiniowane presety są moim zdaniem słabe i nigdy ich nie używam (aczkolwiek niektóre z tych dodanych w ostatnich latach mają sens, gdy chce się mieć mniej neutralne BW).
Zarówno Vivezy, jak i Silver Efex, zawsze używam na warstwach skonwertowanych do obiektów inteligentnych (moje akcje zawsze to robiły, a NikCollection też się doczekał odpowiedniego checkboxa jakiś czas temu, więc nie trzeba robić konwersji do smart ojbectu ręcznie).
Po zrobieniu konwersji do BW zawsze sprawdzam, jak zdjęcie będzie wyglądało w szarym, czarnym i białym otoczeniu (lekcja o ustawieniu interfejsu Photoshopa, w moim kursie retuszu). Zastanawiam się wtedy, czy na pewno by czegoś jeszcze nie rozjaśnić/przyciemnić. Gdybym inteligentnego obiektu nie miał, to przy mocno kontrastowym zdjęciu jakość mogłaby mocno ucierpieć, podczas rozjaśniania miejsca, które chwilę wcześniej zostało na maxa przyciemnione.
Czasem zrobię też jakieś zmiany np. formowaniem/liquify i zamiast trzymać obie warstwy, to przeciągnięciem kursora przeniosę zmiany z Silver Efexiu na warstwę z Formowaniem. Dzięki temu oszczędza się bardzo dużo miejsca w pliku, bo jest mniej warstw z całym zdjęciem.
W Silver Efexie podobnie jak w Vivezie, zawsze operuję jasnością i kontrastem (zwykłym, soft contrast mnie brzydzi). Wzmacnianie czerni/bieli, też często idzie w ruch. O dziwo krzywe zazwyczaj zostawiam bez zmian. Często też używam zielonego filtra, który sprawia, że usta są ciemniejsze i cienie na skórze również, natomiast tym razem filtr stosowałem rzadko. Czasem mieszam też suwakami koloru czerwonego i żółtego, bo mocno wpływają na skórę. Innymi rzadziej (tylko jeśli ubiór lub sceneria mają dany kolor).
NikCollection kosztuje $ 149, dostępny jest na stronie DxO: mój reflinklink. W zestawie ma też też dużo innych narzędzi.
Ponieważ dużo się zmieniło od czasu ostatniej porządnej wersji, to warto pokazać te narzędzia w akcji, więc zrobię o nich live i nowe filmy do kursu retuszu.