Search
Close this search box.
Alani Merry

Sesja z pół-tajką o imieniu Alani i tło do domowego studio

Alani na większości zdjęć wygląda na Azjatkę i nic dziwnego, bo jest w połowie Tajką (a w połowie Australijką). Natomiast na moich zdjęciach tę tajską cząstkę widać zdecydowanie mniej niż zwykle. Z tej sesji również przygotowałem krótki film pokazujący sesję zza kulis – jest na końcu wpisu.

Tak jak we wszystkich moich testach, makeup był bardzo prosty, podobnie jak stylizacja, a fotki powstawały w domowych warunkach. Kilka lat temu, szukając mieszkania, zastanawiałem się, czy powinienem wynająć coś dużego, żeby móc tam fotografować modelki, czy może robić to w osobnym lokum gospodarczym, przerobionym na studio.

Nawet przez chwilę był pomysł otwarcia pełnoprawnego studia, w spółce z dwiema innymi osobami. Ta opcja szybko została porzucona.  Stwierdziłem wtedy, że chcę wielkie mieszkanie, by robienie w nim sesji nie stanowiło żadnego problemu. Ten pomysł też nie wypalił, bo w całym mieście był jeden budynek, w którym chciałem mieszkać 100 razy bardziej, niż w jakimkolwiek innym, a niestety ceny wielkich apartamentów w nim nie zachęcały ani wtedy, ani teraz. Ale o mieszkaniach w Bangkoku już pisałem (i to dwa razy – pierwszy i drugi), a tutaj dążę do tego, że skończyłem w apartamencie, który może mały nie jest, ale na pewno ani wielkością, ani wysokością (2,35 m) nie przypomina studia fotograficznego.  Świateł nie da się dowolnie rozstawiać, bo ściany i inne przeszkody to utrudniają, ale nie na tyle, żebym musiał iść na jakieś bardzo duże kompromisy. Niestety zdjęć całych sylwetek na tle studyjnym od dawna w ogóle nie robiłem, mimo że odejście od postaci było wystarczające.

Tło w postaci blendy było super szybkie w rozstawianiu i w ogóle nie myślałem o wracaniu do wielkich 2,7 x 11 m rolek kartonowych. No ale w końcu zaczęło mi brakować robienia “porządnych” zdjęć całych postaci, więc trzeba było się wybrać na zakupy. 

Typ tła

Polipropylenowego tła nie brałem pod uwagę nawet przez ułamek sekundy. Te tła powinny być sprzedawane dopiero po podpisaniu przez klienta dokumentu zaświadczającego, że wie jakie gówno zamierza nabyć (tak – wiem, że są zastosowania gdzie ono jest okay – fotografowanie modelek nim nie jest).

Winylowych nie mieli w okolicy. Zresztą i tak jedynie opcję matową bym rozważał, a te nie są zbyt popularne. Dlatego skończyło się jak zwykle – na tle z papieru.

Szerokość tła studyjnego

Do fotografowania całych postaci zawsze radzę tło 2,7 m, ale do samych pionowych kadrów tyle nie jest mi konieczne, bo nie używam szerokich ogniskowych. Dlatego postanowiłem kupić coś, co pozwoli fotografować bez dużych ograniczeń, ale nie będzie większe niż to konieczne. W przeciwnym wypadku statywy musiałyby nachodzić na tło, a ja musiałbym po nim chodzić, próbując się dostać do szafy z ekwipunkiem fotograficznym itd. Tła można kupić w dowolnym rozmiarze, bo w sklepie je przytną do podanej wielkości (chociaż nie wiem czy wszędzie tak jest), więc postanowiłem wymierzyć je co do centymetra.

Odpaliłem program set.a.light 3D i zrobiłem symulacje sesji, do jakich jest mi to tło potrzebne. Czyli fotki modelek zazwyczaj max 178 cm wzrostu + szpilki.

1,5 m by wystarczyło, ale tylko przy obiektywie 135 mm i modelka musiała by być dość blisko tła. Ogólnie za mało swobody w pozowaniu. A przy bardzo wysokim obcasie musiałbym fotografować z balkonu. Już mi się to kilka razy zdarzało, bo fotografowałem całe postacie (tyle że z panelami na ziemi, zamiast tła studyjnego). Jednak przy temperaturze potrafiącej przekraczać 40°C, ten pomysł nie zachęcał.

Inna opcja to tło 1.8 m i fotografowanie całej postaci na ogniskowej 50 mm. Wtedy już jest luz – odejścia od modelki potrzeba tylko 4 m, a często znacznie mniej. Jednak gdy zapozuje mi za bardzo na środku, to kadr okaże się słaby, bo nie będzie miejsca żeby ruszać aparatem w lewo i prawo – tło kończyło by się tuż poza tym, co widziałbym w wizjerze.

Wyszło mi, że 2,2 m da w miarę wystarczającą swobodę, zarówno w kadrowaniu, jak i w poruszaniu się, a do tego nie będzie najmniejszego problemu ze składowaniem tła zupełnie w pionie po sesji. Dzięki temu w salonie mam miejsce na ukrycie nawet kilku takich teł, więc odpada wynoszenie ich do innego pomieszczenia.

Jeszcze kilka centymetrów więcej (max 8) mogło by być, ale skoro 2,2 m wystarczy, to nie kombinowałem.  Jakbym montował tło na stałe, a nie wieszał na statywach, to może zdecydowałbym się na 2,7 m bez żadnego cięcia, bo bez statywów miejsca miejsca jest wystarczająco, ale wciąż pozostałby problem brakiem przestrzeni wokoło.

Zawsze powtarzałem, że 85 mm to rewelacyjna ogniskowa do studyjnych zdjęć całych postaci. Gdybym ją miał, to jeszcze trochę węższe tło dało by radę, a jednocześnie miałbym zapas miejsca. No ale poza tymi ujęciami nie mam zastosowania dla 85 mm, więc skoro moje „plenerowe” 50 mm też jest okay, to przy nim zostaję.

Kolor tła

Ostatnia decyzja była równie ważna – kolor tła. Moje uwielbienie do czerni jest oczywiste, ale akurat większość fashion robiłem na tle ciemno-szarym, a konkretnie “Smoky gray” od Savage. Światła rozstawiałem po bokach, więc finalnie wychodziło tak jak chciałem. Jednak to były zdjęcia wykonywane beauty dishem, z założonym plastrem miodu lub octą 90 cm z gridem. Czyli światło mogące się bardzo mocno odcinać od tła. Natomiast teraz chciałem mieć tło do używania nawet z parasolem 150 cm, który poza modelką, tło też oświetla bardzo mocno. Był więc dylemat – czarny, czy najciemniejszy szary jaki istnieje.

Owa ciemna szarość, to u Savage “Thunder Gray” i jest kilka tonów ciemniejsza od Smoky Gray, ale ani trochę nie przypomina czerni. Wielka szkoda, że nie ma niczego dużo ciemniejszego, bo spokojnie jeszcze kilka odcieni można by tam wpakować. Jest to o tyle dziwne, że Savage ma kolor Charcoal, który jest niemal identyczny z Thunder Gray. Może w sklepie oświetlenie nie było najlepszej jakości, bo patrząc na próbnik ani ja, ani obsługa, nie byliśmy w stanie określić, które jest ciemniejsze. Oglądając próbnik na ekranie jest to znacznie łatwiejsze, jednak wciąż różnica jest niewielka:

Aczkolwiek np. w ofercie Coloramy różnica między czarnym i najciemniejszym szarym też jest duża. Nie winię ich, bo pewnie jestem jedyną osobą na świecie, której się marzy jaśniejsza czerń.

Kolorowych teł nie brałem pod uwagę, chociaż kiedyś pewnie poeksperymentuję z granatowym, czerwonym i paroma innymi, ale to raczej w wynajmowanych studiach. Na stałe potrzeba mi czegoś neutralnego.

Zdecydowałem się na Thunder Gray zamiast czerni. Niestety, o ile do beauty disha byłby to świetny wybór, to wielki parasol jednak za mocno świeci na boki i efekt widoczny na zdjęciach z tej sesji, to nie jest faktyczna jasność tła Thunder Gray. Odcień został uzyskany przez nałożenie bardzo mocno przyciemniającego punktu kontrolnego, w miejscu gdzie tło się zgina i dodanie drugiego punktu, w prawym górnym rogu. Niby kilka sekund roboty, no ale chciałem mieć taki efekt od razu.

Dlatego na kolejnej sesji w ruch poszło inne tło, tym razem czarne. Kupiłem je w takim samym rozmiarze – 220 cm. Jednak o tych kolejnych zdjęciach będzie wkrótce, a póki co zapraszam na krótkie video zza kulis sesji z Alani.

Backstage

Udostępnij